W dniu, w którym na obrady Rady Ministrów trafia projekt Ustawy o odnawialnych źródłach energii, Greenpeace opublikował ekspertyzę przygotowaną przez Warszawski Instytut Studiów Ekonomicznych WISE „Ukryty rachunek za węgiel”, która dokładnie analizuje wysokość wsparcia, jakie zostało udzielone sektorowi elektroenergetycznemu od czasów przemian gospodarczych, czyli na przestrzeni lat 1990-2012.
Wyniki są zaskakujące. W ostatnim ćwierćwieczu dopłaciliśmy ponad 1,6 bln z ł na wsparcie dla energetyki węglowej. Prąd z węgla kosztował nas 170 400 mld zł. Ekonomiści obliczyli także koszty zewnętrzne, jakie w tym czasie poniosło społeczeństwo w wyniku emisji zanieczyszczeń ze spalania tego surowca. Szacuje się je na ok. 1,5 bln zł.
„Tani węgiel to iluzja. Wbrew temu, co mówią politycy, węgiel nie jest tak tani, jak nam się wydaje. Jest dotowany na dużą skalę. Dotacje dla energetyki węglowej są bezpośrednie i pośrednie. Co roku dopłacamy do produkcji z węgla miliardy złotych. Koszty ponoszone są przez wszystkich obywateli, w sposób jawny i ukryty" – powiedziała Anna Ogniewska, koordynatorka kampanii Greenpeace Klimat i Energia.
W przeliczeniu na jednego mieszkańca w latach 1990-2012 średnio każdy z nas (włączając w to dzieci) dopłacił do węgla 1876 zł rocznie. Dotacje dla energetyki węglowej przybierają w Polsce różne formy pośrednie, trudne do wyróżnienia. Do produkcji prądu z węgla dopłaca całe społeczeństwo w rachunkach za prąd, podatkach (CIT, PIT, VAT), czy też poprzez składki na ubezpieczenie zdrowotne.
Bez dodatkowych środków finansowych polskie górnictwo nie byłoby w stanie sprostać konkurencji z węglem sprowadzanym z zagranicy, szczególnie z Rosji i Ukrainy [1]. Z roku na rok Polska jest coraz bardziej uzależniona od importu tego surowca [2]. W latach 2002-2011 import węgla wzrósł a ż pięciokrotnie z 2,7 do 15,1 mln ton [3]. Importerem węgla netto Polska stała się w roku 2008 [4], a szacunkowe koszty zakupu tego surowca z zagranicy wyniosły wtedy ok. 1,5 mld Euro.
Jak piszą autorzy ekspertyzy – brak przejrzystości w kwestii dopłat do produkcji energii i nie uwzględnienie ogromnych kwot, które wydawane są na wsparcie produkcji energii z węgla, może doprowadzić do podejmowania wielu nietrafionych decyzji. Projekt ustawy o OZE jest tego najlepszym przykładem. Proponowane przepisy faworyzują koncerny energetyczne kosztem obywateli. Omawiany dziś na posiedzeniu Rady Ministrów projekt ustawy o odnawialnych źródłach energii (OZE) konserwuje ten stan.
Za produkcję energii prosument (czyli indywidualny inwestor, który jest tak konsumentem, jak i producentem energii) ma dostać zaledwie 80% ceny energii w hurcie. Oznacza to, że za sprzedaż prądu z przyjaznej środowisku mikroinstalacji jej właściciel dostanie 16 groszy za 1 kWh. Gdy jednak będzie potrzebował kupić prąd z sieci, zapłaci 60 groszy za 1 kWh. Różnica w cenie trafi do koncernu energetycznego.
Komentując najnowszy projekt ustawy o OZE, Premier Donald Tusk powiedział, że rząd - nie spiesząc się z przyjęciem ustawy - uratował miliardy złotych dla polskich rodzin. Nie podał jednak żadnych konkretów w tej sprawie. Otóż zgodnie z ekspertyzami Ministerstwa Gospodarki, najdroższy w utrzymaniu jest obowiązujący system wsparcia dla OZE, który powinien był zostać zmieniony w 2010 roku. Ale nie został. Dlatego, jeżeli Premier Tusk chce ratować nasze pieniądze, powinien przede wszystkim zmniejszyć wsparcie dla produkcji prądu z węgla" – dodała Anna Ogniewska.
Rozwiązaniem problemów stojących przez sektorem elektroenergetycznym jest rozwój sektora OZE, a przede wszystkim energetyka prosumencka. Zamiast wspierać spalanie węgla wymieszanego z biomasą (kosztowało to nas ok. 7,4 mld zł w latach 2005 – 2012), rząd powinien uwolnić energię Polaków i Polek, wprowadzając rozwiązania, które sprawią, że produkcja energii przez indywidualnych inwestorów w rozproszonych mikroinstalacjach opartych o odnawialne źródła energii będzie opłacalna.
Przypisy:
[1] Polska importuje węgiel głównie z Rosji – stąd pochodziło 70% całkowitego importu tego surowca.
[2] Uzależnienie od importu surowców energetycznych rośnie. W latach 1999-2009 Polska zanotowała najwyższy w skali UE wzrost uzależnienia od importu paliw – z 9,8% do 31,7% całkowitej konsumpcji energii – Eurostat (2011), Energy, transport and environment indicators 2011 Edition
[3] Eurostat statistics database. Title: Supply, transformation, consumption – solid fuels – annual data. Code: nrg_101a.
[4] Oklulski T., Polityka energetyczna Tom 13 (2): 365 – 375, Instytut Gospodarki Surowcami Mineralnymi i Energią PAN, Zakład Ekonomiki i Badan Rynku Paliwowo-Energetycznego, Kraków.