Obecnie cele redukcji gazów cieplarnianych (tzw. INDC) są daleko niewystarczające, spowodują bowiem wzrost średniej temperatury globalnej o około 3 stopnie Celsjusza. Wszystko zależy od dalszych działań poszczególnych państw. Kluczowy jest zatem system weryfikacji i podnoszenia celów co 5 lat, który nada polityce klimatycznej odpowiednie tempo. Zwłaszcza, że pierwszy przegląd planowany jest już na 2018 rok. Jednak to tylko część istotnych postanowień porozumienia.
„Jednym z najważniejszych elementów układanki składającej się na sukces lub porażkę dalszej polityki klimatycznej będzie zapewnienie jej odpowiedniego finansowania. Do 2020 roku pula środków finansowych dostępnych w ramach Zielonego Funduszu Klimatycznego ma osiągnąć 100 miliardów dolarów rocznie. Czy to dużo? Samo G7 subsydiuje paliwa kopalne na poziomie 80 miliardów dolarów rocznie, a G20 przeznacza na ten cel 425 miliardów. Po 2020 roku kwota zadeklarowana na rzecz Zielonego Funduszu Klimatycznego powinna być znacznie zwiększona. Do tego potrzebne będzie zrozumienie i pomoc zarówno ze strony państw, jak i sektora prywatnego – przemysłu oraz instytucji finansowych” – mówi Krzysztof Jędrzejewski rzecznik ds. politycznych Koalicji Klimatycznej.
Zielony Fundusz Klimatyczny udziela krajom rozwijającym się i najbardziej narażonym na skutki zmiany klimatu dotacji na działania mające na celu redukcje gazów cieplarnianych oraz adaptację.
W ramach porozumienia został ustanowiony długoterminowy, ogólnoświatowy cel w zakresie adaptacji. Nie jest on co prawda przełożony policzalnie na weryfikowalne wartości, ale samo jego przyjęcie jest niezwykle istotne. Szczególnie, że jest powiązane z dążeniem do zrównoważonego rozwoju i zapewnieniem właściwej odpowiedzi na potrzeby adaptacyjne w świetle przyjętego celu głównego ograniczenia ocieplenia.
„Trzeba sobie powiedzieć wprost, że samo przyjęcie porozumienia nie jest sukcesem, będzie nim wdrożenie tego dokumentu w życie.” – podkreśla dr hab. Zbigniew Karaczun, prof. SGGW, ekspert Koalicji Klimatycznej.
Przyjęcie porozumienia oznacza, że światowe gospodarki dojrzały technologicznie do podjęcia wyzwania, jakim jest ochrona klimatu. „Mamy odnawialne źródła energii, ogromny postęp w efektywności energetycznej, czas wykorzystać to wszystko na naszą korzyść. Czas odstawić do lamusa XIX-wieczny model energetyki, oparty na wielkich systemowych instalacjach, rozbudowanych sieciach przesyłowych i spalaniu paliw kopalnych.” – dodaje dr hab. Zbigniew Karaczun, prof. SGGW, ekspert Koalicji Klimatycznej.
Podkreśla również, że chociaż węgiel pozostanie w Polsce jednym z istotnych surowców energetycznych przez następne kilkanaście lat, to już od dawna przestał napędzać rozwój gospodarki.
Potrzebę zmiany systemu zaznacza również dr Andrzej Kassenberg, fundator Instytutu na rzecz Ekorozwoju: „Ustalenia w Paryżu to bardzo ważny sygnał i właściwie ostatnia szansa, aby w Polsce dokonała się zmiana na lepsze, zmiana w kierunku gospodarki niskoemisyjnej, dająca naszym dzieciom i wnukom możliwość życia w czystym i silnym ekonomicznie kraju.”
Porozumienie paryskie bardzo dobitnie pokazuje, że zmiany związane z rozwojem niskoemisyjnym wyraźnie przyspieszą. Jeżeli Polska nie pójdzie śladem światowych gospodarek, stanie się skansenem Europy, co odbije się na jej konkurencyjności i innowacyjności, straci zatem możliwość uzyskania przewagi na rynkach międzynarodowych. Wykorzystanie szansy, jaką daje przemyślana transformacja w kierunku niskoemisyjnym, wiąże się ze zmianami w wielu branżach m.in.: energetyce, transporcie, budownictwie, przemyśle, rolnictwie czy leśnictwie. Kierunek tych zmian został już zarysowany w dokumencie Ministerstwa Gospodarki, czyli w Narodowym Programie Rozwoju Gospodarki Niskoemisyjnej. „Jest to krok w dobrym kierunku choć niewystarczający.” – dodaje dr Andrzej Kassenberg.