Coraz częściej doświadczamy susz powodowanych wydłużającymi się okresami bezopadowymi, które przerywane są intensywnymi, krótkimi opadami, prowadzącymi do podtopień i powodzi. Są to skutki zmiany klimatu, które powodują nie tylko coraz większe straty gospodarcze, ale także społeczne i zdrowotne.
W Polsce wyraźnie przybywa dni z opadami nawalnymi, także tymi, które prowadzą do podtopień i błyskawicznych powodzi, kiedy w krótkim czasie na metr kwadratowy spada 70 a nawet 100 litrów wody. Intensywne opady powodują, że tylko mała część wody wsiąka w ziemię. W konsekwencji nie przesącza się ona przez kolejne warstwy gleby, nie zwiększa jej wilgotności i nie zasila zasobów wód podziemnych w głębszych warstwach wodonośnych, z których czerpiemy wodę pitną. Zamiast tego większość szybko spływa po powierzchni gruntu do kanałów i rzek, a rzekami dalej do morza.
- Nawalne deszcze, które zalały miasta i miejscowości w wielu częściach Polski nie rozwiązują problemu suszy. Pokazują nam jednak, że susza i powódź to dwie strony tego samego medalu – jednocześnie w niektórych częściach kraju możemy mieć suszę, a w innych powodzie. Są to skutki zmiany klimatu. Dlatego Polska musi podjąć bardzo pilne i szerokie działania na rzecz poprawy sytuacji w zakresie gospodarki wodnej. Musimy nauczyć się zatrzymywać wodę tam, gdzie spadła - żeby nie uciekała ona szybko do Bałtyku. Pomóc nam w tym może naturalna retencja. Musimy odtwarzać i chronić mokradła, bagna i torfowiska, stawiać na zadrzewienia śródpolne i dbać o siedliska bobrowe. Powinniśmy zatrzymywać wodę w rowach melioracyjnych tak, by zostawała tam, gdzie spadła. Potrzebujemy także racjonalnego planowania przestrzennego, bo brak zabudowy na terenach narażonych na zalania jest najprostszym sposobem ochrony przed podtopieniami i powodzią – wyjaśnia prof. Zbigniew Karaczun z SGGW, ekspert Koalicji Klimatycznej.
Naturalne rzeki ochroną przed powodzią i suszą
Przekształcenia rzek i ich dolin są groźne w skutkach nie tylko dla przyrody, ale również dla nas samych - w ich wyniku wzrasta zagrożenie suszą i powodziami, a rzeki tracą zdolność do samooczyszczania się.
- Budowa kolejnych obwałowań i regulacje rzek nie stanowią skutecznego zabezpieczenia przeciwpowodziowego. Nadmiar wody w rzece musi się rozlać. Tereny zalewowe niczym gąbka przechwytują powodziową falę wezbraniową i łagodzą skutki wylewów rzeki. Umożliwienie rozlania się rzece w jej naturalnej dolinie jest nie tylko najtrwalszą, ale też najtańszą formą ochrony przed powodzią. Przy okazji ochrony naturalnych terenów zalewowych udaje się także zachować lasy łęgowe i torfowiska, które gromadzą wodę, łagodząc skutki suszy – mówi Zofia Pawelska z Fundacji WWF Polska.
Co z tą wodą?
- Ze względu na coraz poważniejsze skutki kryzysu klimatycznego potrzebne są pilne działania rządu, które ograniczą straty społeczne i gospodarcze związane z podtopieniami i powodziami oraz suszą. Bez efektywnych działań na rzecz ochrony klimatu nie będzie możliwa skuteczna ochrona przed klęskami żywiołowymi, ponieważ działania adaptacyjne nie nadążą za zbyt szybko zachodzącymi zmianami. Ich zaniechanie będzie przynosiło coraz poważniejsze straty i będzie dotykało coraz większą grupę Polek i Polaków. Mając to na uwadze, Koalicja Klimatyczna prowadzi kampanię społeczną „Co z tą wodą?” i apeluje do Prezesa Rady Ministrów o adekwatne do skali wyzwania działania, zarówno w zakresie ochrony klimatu jak i podjęcia działań adaptacyjnych – podkreśla Dominik Olędzki, rzecznik prasowy Koalicji Klimatycznej.
Pod „Apelem o wodę” podpisało się już 40 organizacji pozarządowych, a swój podpis może złożyć także każdy obywatel na stronie www.coztawoda.pl/apel