Losy porozumienia w rękach delegatów

Losy porozumienia w rękach delegatów

Losy porozumienia w rękach delegatów


07 grudnia 2015

Pierwszy etap negocjacji klimatycznych można uznać za zakończony. W sobotę, 5 grudnia eksperci przekazali na ręce przewodniczącego COP21 Laurenta Fabiusa projekt porozumienia. Przez następne 3 dni ministrowie będą debatować nad uszczegółowieniem kilkuset kwestii. Ich decyzje zaważą o losie porozumienia.

W celu sprawnego przebiegu prac nad końcową wersją porozumienia przewodniczący COP21 Laurent Fabius powołał Komitet Paryski, w ramach którego działają cztery, nieformalne grupy robocze. Prowadzą one nieustanne konsultacje odnośnie najważniejszych, nieustalonych do tej pory kwestii w zakresie m.in. finansów, rewizji celów redukcji gazów cieplarnianych (tzw. INDC) czy wdrożenia niezbędnych działań na rzecz ochrony klimatu przed 2020 rokiem.
 
Sekretarz Generalny ONZ Ban Ki-moon przypomniał ministrom, że liderzy ponad 150 państw udzielają im pełnego wsparcia nad wypracowaniem solidnego porozumienia. „Nigdy wcześniej tak wielu światowych przywódców nie zebrało się w tym samym miejscu, w tym samym czasie, by osiągnąć ten sam cel.” – podkreślił.  
 
„Biorąc pod uwagę ogromną presję polityczną, pod jaką są obecnie delegaci, można założyć, że porozumienie paryskie prawdopodobnie zostanie przyjęte. Oczywiście kwestią otwartą pozostaje fakt, na ile obradujący wykorzystają posiadany mandat polityczny do tego, by zawrzeć rzeczywiście ambitną umowę. Fajerwerków raczej nie będzie. Chociaż jeśli przedstawione cele będą skrupulatnie realizowane, weryfikowane i podnoszone, a postęp technologiczny daje ku temu wielkie nadzieje, to ta kula będzie się toczyć coraz szybciej.” – mówi Krzysztof Jędrzejewski, rzecznik ds. politycznych Koalicji Klimatycznej. 
 
Oczekiwania w stosunku do treści porozumienia są ogromne i dotyczą wielu aspektów. Obserwatorzy oraz kraje rozwijające się, które są najbardziej narażone na skutki zmiany klimatu, naciskają, by weryfikacja bieżących celów redukcji gazów cieplarnianych (tzw. INDC) została wykonana w 2018 roku. Dzięki temu po wejściu porozumienia paryskiego w życie można byłoby wystartować z wyższego pułapu. Potrzebę przeprowadzenia pierwszej rewizji celów przed 2020 rokiem pokreślił także Ban Ki-moon Sekretarz Generalny ONZ. W swoim poniedziałkowym przemówieniu zaznaczył, że półśrodki nie wystarczą, natomiast przyjęte INDC powinny stać się „punktem wyjścia do dalszych działań a nie punktem docelowym”. 
 
„Samo określenie celów nie wystarczy. Kluczowy jest system ich weryfikacji co 5 lat, który zakłada ciągłe podnoszenie poprzeczki. Bieżące INDC spowodują wzrost średniej temperatury globalnej o około 3 stopnie Celsjusza, czyli są daleko niewystarczające. Jeżeli zamrozimy je na 10 lat, to przy najbliższej ich weryfikacji może się okazać, że już nie jesteśmy w stanie utrzymać wzrostu średniej temperatury globalnej poniżej 2 stopni Celsjusza, co stanowi jeszcze w miarę bezpieczny poziom ocieplenia dla naszej cywilizacji.” – dodaje Krzysztof Jędrzejewski, rzecznik ds. politycznych Koalicji Klimatycznej.
 
Zdjęcie: Sekretarz Generalny ONZ Ban Ki-moon, źródło: materiały prasowe UNFCCC