To właśnie do obowiązków ministra środowiska należy poprawa jakości powietrza w Polsce – tymczasem cały czas dopuszcza się on skandalicznych zaniedbań, pozorując jedynie podjęcie kroków na rzecz zmiany. Brak działań ze strony rządu w kierunku poprawy jakości powietrza przyczynia się na terenie naszego kraju do nawet 45 tys. przedwczesnych zgonów rocznie.
W wielu regionach Polski obywatele oddychają trującym powietrzem. Polskie i unijne normy dopuszczają jedynie 35 dni w roku, w trakcie których średnie dobowe stężenie pyłu zawieszonego PM10 może być wyższe niż 50 µg/m3 (mikrogramów na metr sześcienny). Limit tych 35 dni został już w marcu br. wykorzystany w wielu polskich miastach, w tym tych największych: Warszawie, Krakowie, Katowicach i Wrocławiu [1]. Przekroczenia te nie zdarzają się incydentalnie - od lat polskie miasta znajdują się w niechlubnej czołówce najbardziej zatrutych miast Unii Europejskiej.
Problemem są spalające węgiel domowe systemy grzewcze i transport, ale też - notorycznie pomijane przez Ministerstwo Środowiska i rząd - emisje z sektora produkcji energii i przemysłu. Praca typowej elektrowni węglowej wiąże się z roczną emisją do atmosfery od kilku do kilkudziesięciu tysięcy ton substancji szkodliwych dla zdrowia, które wraz z wiatrem rozprzestrzeniają się na duże odległości.
Zaniedbania ministra Grabowskiego w próbach rozwiązania problemu zanieczyszczenia powietrza są skandaliczne i zagrażają zdrowiu nas wszystkich. Bez prawnie wiążących działań zmierzających do zmniejszenia poziomu zanieczyszczeń ze wszystkich źródeł, nic się nie zmieni. Będziemy dalej wdychać toksyczny koktajl, który powoduje przedwczesną śmierć około 45 tys. osób rocznie – powiedział Iwo Łoś, ekspert ds. energetyki w Greenpeace.
Minister środowiska, do którego zadań należy poprawa jakości powietrza w Polsce, jedynie pozoruje działania mające na celu ochronę zdrowia obywateli. Przygotowany przez resort środowiska Krajowy Program Ochrony Powietrza jest niewiążący i wprowadza w błąd. Zawiera nieprecyzyjne dane, w dokumencie brakuje m.in. całościowego ujęcia emisji z wszystkich źródeł zanieczyszczenia powietrza, w tym z elektrowni węglowych. Program został skrytykowany przez organizacje pozarządowe działające na rzecz poprawy jakości powietrza w Polsce [2].
Zawarte w Krajowym Programie Ochrony Powietrza dane są nierzetelne. Ministerstwo Środowiska musi uwzględnić udział sektorów energii i przemysłu w emisji zanieczyszczeń, a nie skupiać się wyłącznie na transporcie i gospodarstwach domowych. Jedynie wtedy będzie można podjąć całościowe prawnie wiążące działania mające zapewnić wyraźne zmniejszenie emisji zanieczyszczeń z różnych źródeł. Ignorując wpływ energetyki i przemysłu na zanieczyszczenie powietrza rząd niesłusznie przerzuca odpowiedzialność wyłącznie na samorządy i osoby fizyczne - mówi Iwo Łoś z Greenpeace Polska.
Wątpliwości co do ministerialnego programu nie ma również dr hab. Leszek Pazderski, naukowiec współpracujący z Greenpeace w zakresie polityki ekologicznej:
Minister Grabowski pomija fakt, że około 70% emisji dwutlenku siarki i ponad 40% tlenków azotu – trujących gazów, na dodatek generujących szkodliwy pył wtórny – pochodzi z energetyki i przemysłu. Kominy elektrowni wypuszczają dodatkowo rocznie do atmosfery prawie 6 ton rtęci, czyli ponad połowę całości polskich emisji tego szkodliwego pierwiastka. Opierając gospodarkę na spalaniu węgla nigdy nie będziemy mieć w Polsce czystego powietrza.