– W działaniach tego ministerstwa, które ma w swej nazwie klimat i jego szefa – Michała Kurtyki niestety, próżno doszukiwać się takich, które byłyby na skalę wyzwań kryzysu klimatycznego, który coraz bardziej nam, również w Polsce, zagraża. Poza powtarzaną do znudzenia retoryką, ile to Polska już zrobiła w sferze redukcji CO2, jakie ciężary ponosimy na rzecz polityki klimatycznej, i co zamierza zrobić Unia Europejska(!), brak jakichkolwiek decyzji i działań ministra, które przybliżyłyby Polskę do osiągnięcia celu, który wskazuje nauka. Trudno nazwać ministerstwem klimatu urząd, który godził się na wetowanie unijnego celu osiągnięcia neutralności klimatycznej do połowy wieku, do tej pory nie uznał tego celu za cel krajowy i nie sprzeciwił się irracjonalnej społecznie i gospodarczo umowie na wydobywanie węgla do 2049 r. Natomiast szef tego urzędu sam przedłużył koncesję dla Turowa do 2044 r. i nic nie zrobił na rzecz odejścia od spalania węgla do 2030 r., czy szybkiego uchwalenia i wdrożenia w życie ustaw, które spowodowałyby dynamiczny rozwój OZE, również z wiatru na lądzie i na morzu. Nie dziwi więc, niestety, że minister Kurtyka zgodził się na wpisanie do KPO działań będących bardziej greenwashingiem, aniżeli drogą do wykorzystania środków na rzecz sprawiedliwej transformacji, czy uchwalenie lex Izera. O tym, że to ministerstwo jest bezwolnym zakładnikiem lobby górniczo-energetycznego, bez politycznej siły przebicia ministra, świadczy również jego spóźniona i nijaka reakcja na najnowszy raport IPCC – pełna pustych słów i braku poważnego odniesienia się co do konieczności jak najszybszego przestawienia naszej gospodarki i energetyki na zielone tory. Mijają dwa lata od utworzenia tego ministerstwa, a żadnych rzeczowych i istotnych działań na rzecz ochrony klimatu i środowiska nie ma. O ile nie liczyć PR i samozadowolenia jego urzędników. Trudno jednak spodziewać się – patrząc na podejście Premiera i całego obozu władzy do polityki klimatycznej, że na miejsce Michała Kurtyki powołany zostanie lepszy minister. Następca może być, niestety, jeszcze gorszy – zaznacza Krzysztof Jędrzejewski, rzecznik polityczny Koalicji Klimatycznej
– Działania ministra Kurtyki realizowane były jakby według zasady „wiele hałasu o nic”, czyli więcej PRu niż rzeczywistych efektów, które pozwoliłyby na realne przeciwdziałanie kryzysowi klimatycznemu. Poza mizerią klimatyczną, ministerstwo klimatu I środowiska pod rządami Michała Kurtyki przyczyniało się do pogłębiania kryzysu różnorodności biologicznej. Przyzwolenie na to by koncern Lasy Państwowe dalej dewastował polskie lasy, kontynuował wycinki w starych lasach: w Bieszczadach, na Pogórzu Przemyskim, w Puszczy Białowieskiej – trudno nazwać inaczej. Przed nową osobą na tym stanowisku szereg wyzwań. Może dalej pozorować działania i utrzymywać Polskę na kursie w stronę katastrofy klimatycznej i przyrodniczej. Ale może też – i zdecydowanie powinna – zacząć wreszcie ze wsparciem premiera i reszty rządu, pilnie działać na rzecz przygotowania harmonogramu odejścia od węgla do 2030 roku, odblokowania energetyki wiatrowej na lądzie, przyspieszenia rozwoju morskiej energetyki wiatrowej, realnej ochrony przyrody, w tym lasów – mówi Anna Ogniewska z Greenpeace, ekspertka Koalicji Klimatycznej
– Potrzebujemy Ministerstwa Klimatu i Środowiska z silnym głosem w rządzie, ambitnymi celami w zakresie ochrony klimatu, bioróżnorodności, zasobów wodnych i realnymi możliwościami ich realizacji. Kierującego się głosem środowisk naukowych i społeczeństwa. Dlatego ten minister nie może być zwykłym posłusznym urzędnikiem czy dobrym PRowcem. Powinien być gotowy do walki o naszą wspólną bezpieczną przyszłość, do stawiania czoła poważnym problemom i kryzysom, do sprzeciwiania się działaniu w trybie “biznesu jak zwykle” oraz wytyczania nowych ścieżek w kierunku neutralności klimatycznej i zwiększania odporności na klimatyczne ryzyka. Jednak czy mamy szanse na takiego ministra aktywistę? Niestety, bardzo w to wątpię. Dlatego następcy Ministra Kurtyki też na pewno będziemy musieli uważnie patrzeć na ręce i głośno sprzeciwiać się kolejnym błędom i zaniedbaniom – podkreśla Urszula Stefanowicz z Polskiego Klubu Ekologicznego Okręgu Mazowieckiego, ekspertka Koalicji Klimatycznej
– Nazwa Ministerstwo niszczenia środowiska i bagatelizowania zmiany klimatu lepiej oddaje, czym przez dwa lata zajmował się ten resort. Niestety Michał Kurtyka nic nie zrobił by to zmienić, choć wydawałoby się, że były prezydent Szczytu Klimatycznego ONZ powinien zdawać sobie sprawę z niebezpieczeństwa, jakim jest kryzys klimatyczny. Efekt? W Puszczy Białowieskiej właśnie ruszyła wycinka a zamiast mapy drogowej odejścia od węgla i osiągnięcia neutralności klimatycznej mamy zapowiedź utrzymania tego sektora do 2049 roku. Wciąż dławiona jest też zielona transformacja oparta na czystej energii odnawialnej i efektywności energetycznej, tym razem na rzecz irracjonalnego uzależnienia Polski od gazu kopalnego, który dewastuje klimat i stan naszych portfeli. Potrzebujemy ministra środowiska, który słucha głosu nauki, rozumie wartość ochrony przyrody, poważnie traktuje walkę z przyczynami i skutkami kryzysu klimatycznego i będzie potrafił wykorzystać na ten cel worek unijnych pieniędzy – choćby miliardy, które płacimy za drożejące uprawnienia do emisji CO2. Teraz te pieniądze rozpływają się w budżecie Polski i spółkach energetycznych, znikając tak, jak Michał Kurtyka. Nierozwiązane problemy zostają a koszty ponoszą zwykli obywatele – tłumaczy Diana Maciąga ze stowarzyszenia Pracownia na rzecz Wszystkich Istot, ekspertka Koalicji Klimatycznej
Photo by Mika Baumeister on Unsplash