– Kiedy 5 lat temu przywódcy państw z całego świata podpisywali porozumienie paryskie, wydawało się, że jesteśmy na dobrej drodze do ograniczenia wzrostu średniej globalnej temperatury znacznie poniżej 2°C. Niestety, dzisiaj tego optymizmu nie ma, bowiem ciągle stoimy u progu klimatycznej katastrofy. Najnowszy raport Climate Change Performance Index, w którym oceniono działania 57 krajów i UE, w sumie odpowiedzialnych za 90% emisji CO2 pokazuje, że nadal są one niewystarczające, a tegoroczny spadek emisji o prawie 9% jest spowodowany globalną pandemią. Mimo, że nauka jednoznacznie pokazuje, że tempo zmiany klimatu jest coraz szybsze, a decydenci i politycy doskonale zdają sobie z tego sprawę, to jednak zamiast podjąć zdecydowane działania na rzecz szybkiej redukcji emisji, dalej ulegają lobby paliwowemu i ociągają się z wdrożeniem zielonej transformacji. Dobrze oczywiście, że najwięksi emitenci tak jak Chiny czy UE określają daty osiągnięcia neutralności klimatycznej, choć dalej są ona zbyt odległe, a Stany Zjednoczone powrócą do porozumienia, co niewątpliwie będzie mocnym politycznym sygnałem dla innych państw – komentuje Krzysztof Jędrzejewski, rzecznik polityczny Koalicji Klimatycznej.
– Jako Polacy powinniśmy się cieszyć, że na dopiero co zakończonym szczycie Rady Europejskiej Polska wykazała się jednak rozsądkiem i nie zawetowała nowego unijnego celu redukcji CO2 do 2030r. o co najmniej 55%. To rzecz jasna oznacza, że czas mamienia górników i ulegania związkom zawodowym i lobby górniczo-energetycznemu minął, a spalanie węgla do celów energetycznych musi się skończyć do 2030 r. Najwyższy czas rozpocząć rzeczywistą transformację górnictwa i energetyki i zacząć tworzyć zielone miejsca pracy. Środki na to będą zarówno w nowym budżecie unijnym jak i Funduszu Odbudowy, a my – jako społeczeństwo musimy pilnować, żeby były wydawane zgodnie z swoim przeznaczeniem – dodaje Jędrzejewski.
Polska ratyfikowała porozumienie w 2016 roku.