Opublikowane w ubiegłym roku przez Towarzystwo na rzecz Ziemi i Pracownię na rzecz Wszystkich Istot
pierwsze polskie wyniki badań analizujące wpływ elektrowni termicznych na ekosystemy rzek nie pozostawiają złudzeń. Opalane węglem i wyposażone w otwarte systemy chłodzenia bloki energetyczne zużywają potężne ilości wody. Ma to katastrofalny wpływ na gatunki zwierząt żyjące w polskich rzekach, które wraz z wodą są zasysane do systemów chłodzenia elektrowni.
W latach 2018 - 2019 zespół naukowców pod kierunkiem prof. dr hab. Tomasza Mikołajczyka przeprowadził pierwszą w Polsce analizę mającą na celu oszacowanie strat w ichtiofaunie rzek. Spośród dwóch poddanych ocenie instalacji znalazły się stare bloki (1-10) elektrowni Kozienice, zlokalizowanej nad Wisłą największej w Polsce elektrowni na węgiel kamienny. Naukowcy oszacowali, że w okresie prowadzonych badań w latach 2018 – 2019 w jej systemach chłodzących mogło zginąć ok. 300 mln ryb, wśród nich co najmniej 7 gatunków chronionych: różanka, kiełb białopłetwy, koza złotawa i pospolita oraz kiełb Kesslera, boleń i brzanka.
- Biorąc pod uwagę stwierdzony w trakcie badań skład ichtiofauny Wisły w tym rejonie można przypuszczać, że wśród gatunków chronionych zginęło najwięcej osobników różanki, kiełbia białopłetwego i bolenia. Tylko w 2019 roku to straty rzędu ponad 20 milionów osobników w stadium larwalnym i wczesnonarybkowym – mówi prof. dr hab. Tomasz Mikołajczyk.
Bezpośrednie szkody wśród chronionych gatunków to nie jedyny problem.
- Elektrownia Kozienice jest zlokalizowana w dorzeczu Wisły, gdzie utworzono sieć 35 obszarów Natura 2000, w których głównym przedmiotem ochrony jest boleń. Najbliżej elektrowni Kozienice położone są 3 z nich: Dolina Dolnej Pilicy, Dolny Wieprz oraz Przełom Wisły w Małopolsce. Ok. 2% strat wśród zabijanych przez elektrownię ryb stanowi właśnie boleń. Nie można zatem wykluczyć istotnie negatywnego wpływu elektrowni Kozienice na te obszary Natura 2000 – wyjaśnia prof. Mikołajczyk.
Jak dochodzi do zabijania ryb?
- Każdego roku pomiędzy kwietniem a lipcem, po wykluciu z jaj występuje dryf larw i młodego narybku w dół Wisły. Po drodze napotykają one na ujęcia wody pobieranej przez elektrownie termiczne, w tym największą wśród nich elektrownię węglową Kozienice, i wraz z nią zostają zassane do systemów chłodzenia. Tutaj w wyniku uszkodzeń mechanicznych, różnicy ciśnień oraz szoku termicznego larwy i młody narybek zostaje unicestwiony. W próbkach pobranych bezpośrednio poniżej elektrowni w trakcie prowadzonych badań nie stwierdziliśmy żadnych ryb – mówi prof. Mikołajczyk.
- Straty wśród ichtiofauny są tak szokujące, że postanowiliśmy o tym fakcie poinformować Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska w Warszawie, która jest władna żeby powstrzymać zabijanie chronionych gatunków. W tym celu złożyliśmy stosowne zgłoszenie w sprawie szkody w środowisku. RDOŚ posiada odpowiednie instrumenty prawne pozwalające na zatrzymanie tego trwającego od kilkudziesięciu lat procederu. Liczymy, że jako organ powołany do ochrony przyrody pilnie zajmie się tą sprawą – mówi Robert Wawręty z Towarzystwa na rzecz Ziemi.
Skala zniszczeń nie byłaby tak duża, gdyby nie fakt, że elektrownia Kozienice (bloki 1 – 10) jest wyposażona w otwarty system chłodzenia bloków. W przeciwieństwie do układu zamkniętego trafia do niego nawet 100 razy więcej wody, niż do elektrowni z zamkniętym układem chłodzenia. W roku 2019 Elektrownia Kozienice pobrała z Wisły 1,6 mld m3 metrów sześciennych wody. To 21% całkowitego poboru wód powierzchniowych w Polsce na potrzeby gospodarki i ludności. Tymczasem w dorzeczu Wisły zlokalizowanych jest w sumie aż 7 elektrowni z otwartym systemem chłodzenia. Naukowcy przyjrzeli się wpływowi tylko dwóch, ale trzeba pamiętać, że wszystkie one powodują rokrocznie straty w populacji ryb.
- Elektrownia Kozienice to najbardziej wodochłonny kompleks energetyczny w Polsce - mówi Robert Wawręty. - Z punktu widzenia bezpieczeństwa środowiskowego najkorzystniejsze byłoby jej wyłączenie, tym bardziej, że mówimy tu o blokach wybudowanych w latach 70-tych. Nie są to żadne wygórowane oczekiwania, a jedynie wywiązanie się przez spółkę ENEA z wcześniejszych obietnic. Kiedy budowano nowy blok nr 11 spółka deklarowała zamknięcie kilkudziesięcioletnich jednostek do 2030 roku. Tymczasem z dokumentów Enei wynika, że ostatni ze starych bloków zostanie wyłączony dopiero w 2041 roku. W efekcie spowoduje to unicestwienie dodatkowych dwóch miliardów ryb. Jeśli dodamy do tego jeszcze postępujące zmiany klimatyczne dla Wisły będzie to oznaczało prawdziwą katastrofę.
- Zdajemy sobie sprawę, że wyłączenie starych bloków nie nastąpi od razu. Dlatego na początek postulujemy ograniczenie mocy elektrowni w godzinach nocnych w okresie od kwietnia do lipca, czyli wtedy, gdy występuje najwyższa śmiertelność dryfującego narybku. Pozwoli to na ocalenie choćby jego części. Działania, które posłużą ochronie bolenia pozwolą również Polsce na uniknięcie milionowych kar, które za niszczenie „naturowego" gatunku może nałożyć na nas Unia Europejska – mówi Diana Maciąga ze Stowarzyszenia Pracownia na rzecz Wszystkich Istot.
Źródło: Pracownia na rzecz Wszystkich Istot/Towarzystwo na rzecz Ziemi