– Szczyt klimatyczny ONZ, który ma zakończyć polską prezydencję międzynarodowych negocjacji, zdecydowanie nie ma szczęścia do lokalizacji. Na początku miał się odbyć w Brazylii, ale prezydent Jair Bolsonaro zdecydował, że nie chce być gospodarzem tych rozmów. Chile wzięło na siebie ten ciężar, ale dzisiaj, ze względu na trwające zamieszki, prezydent Pinera, z żalem, ogłosił, że COP25 nie może się odbyć zgodnie z planem w Santiago. Teraz Sekretariat UNFCCC, agendy ONZ odpowiedzialnej za negocjacje, zastanawia się nad alternatywami. Możliwe, że Szczyt odbędzie się z wielomiesięcznym opóźnieniem w innym kraju regionu, albo w Bonn, które jest siedzibą UNFCCC. Tak czy inaczej, wszyscy uczestnicy, który planowali udział i ponieśli w związku z tym koszty, będą mieli problem. Przesunięcie negocjacji w czasie, tak jak i jego przyczyny, są głęboko niepokojące w kontekście konieczności podejmowania szybkich i zdecydowanych decyzji w sprawie walki z kryzysem klimatycznym. Niestety, można założyć, że konsekwencje tej decyzji najbardziej dotkną państwa rozwijające się – komentuje Urszula Stefanowicz, ekspertka Koalicji Klimatycznej